— Tato…
— Słucham cię, córeczko.
— Przeczytasz mi bajkę dobranocną?
— Oczywiście, tylko jakąś krótką. Którą wybierasz?
— Hmmm… Może dzisiaj tę o tych ptaszkach w swoich domkach? Albo nie! Tę o Mateuszku, co go wujek…
— Ej! Miała być krótka… Wybierz inną.
— To może o dochtorze? Nie! Namyśliłam się. Jednak chcę tę, w której jest ten pan, co on umiera cztery razy.
— No dobrze. To połóż się, przytul misia, zamknij oczka i słuchaj…
„Konwulsje ustały. Tym razem było potwornie, po prostu potwornie. Jego mózg wciąż notował piekący ból…”